Chyba najbardziej niesamowita z naszych autostopowych podróży. Nasz talizman – piłeczka tenisowa Wilson zdziałał cuda.
Przejazd do Sarajewa wspominamy do dziś. Burza a la 12 w skali Beafuorta, widoczność na poziomie 1 metra i kierowca rozkręcający na full bośniacki folklor, wznoszący toast puszką coca-coli: не боимся!