Trzecim przystankiem naszej podróży po Kolumbii było Medellin – uważane kiedyś za najniebezpieczniejsze miasto świata głównie dzięki postaci Pablo Escobara, słynnego szefa kartelu narkotykowego z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Zanim jednak trafiliśmy na miejsce, przydarzył się nam drobny zgrzyt na lotnisku. Jak już wspominałem we wcześniejszym poście, przeloty pomiędzy głównymi miastami kraju przedstawiają się dość konkurencyjnie w porównaniu do przejazdów autobusem. Tym razem za przelot linią VivaColombia (tutejszy low-costowy przewoźnik) z nadawanym bagażem zapłaciliśmy 130 PLN.
Znając „chwyty” przewoźników typu Ryanair zawczasu odprawiliśmy się przez Internet, karty pokładowe ściągając na telefony. Jak się okazało to nie wystarczyło – przy nadawaniu bagażu dowiedzieliśmy się, że linia na pokład wpuszcza jedynie z wydrukowanymi kartami, za usługę wydruku na lotnisku życząc sobie bagatela 40 PLN/os.
Słysząc to, odwróciliśmy się się na pięcie w poszukiwaniu drukarki na lotnisku. Na pomoc ruszyła nam pani z punktu informacyjnego. Kart niestety nie dało się wysłać do niej bluetoothem, rozpoczęło się więc rozpaczliwe poszukiwanie bezpłatnego wifi. Poszukiwanie zakończone finalnie sukcesem – wifi było ukryte w męskiej toalecie 😉
Tour de Escobar
Krajobraz Medellin przedstawiony w „Narcos” to nie ściema, domy z czerwonej cegły rzeczywiście ciągną się kilometrami. Na horyzoncie na zboczach gór widnieją fawele – biedne dzielice, które są strefami no-go dla turystów. Pomimo, że miasto istotnie zmieniło się na przestrzeni ostatnich 20 lat stając się kulturalną stolicą kraju, turystyczna strona miasta jest niezmiennie związana z postacią Escobara. 4-godzinne toury po najważniejszych miejscach związanych z historią Pablo zaczynają się od 50-60 USD, dlatego zdecydowaliśmy się zorganizować swoje własne tour de Escobar 🙂
Jako pierwszy odwiedziliśmy grób rodziny Escobar położony w dzielnicy Itagui. To co nas zdziwiło to relatywny „przepych” tego miejsca – nagrobek zlokalizowany jest na uboczu w zacisznej części cmentarza z widokiem na część Medellin. Co ciekawe, na tablicy upamiętniającej Pablo leżały świeże kwiaty – jak widać pamięć o jednym z największych zbrodniarzy Kolumbii jest w dalszym ciągu kultywowana.
Niedaleko cmentarza znajduje się Edificio Monaco, 8-piętrowy budynek będący rezydencją Pablo w czasie pobytu w Medellin. Nieruchomość jest w tej chwili w posiadaniu miasta i zostanie wyburzona w grudniu tego roku celem zwolnienia terenu pod nowe inwestycje.
Kolejnym etapem była przechadzka po dzielnicy w której wychowywał się Pablo oraz wizyta w tzw. Barrio Escobar, tj. dzielnicy którą Escobar wybudował dla biedoty Medellin, zaskarbiając sobie tym samym miłość jej mieszkańców. W chwili obecnej w dzielnicy znajduje się mural upamiętniający jego osobę, którego renowację wsparliśmy „dobrowolnie” datkiem w wys. 2,5 PLN. W dzielnicy znajduje się kilka sklepów nawiązujących do postaci Pablo, a także salon fryzjerski „El Patron” ze zdjęciami Escobara na ścianach.
Ostatnim punktem naszego touru był budynek, na dachu którego zastrzelono Pablo w czasie jego ucieczki przed policją 2 grudnia 1993 r. W chwili obecnej znajduje się tu agencja nieruchomości.
W Medellin znajduje się jeszcze Museo Escobar (wejściówka 30 USD), którego największa atrakcją jest możliwość zrobienia sobie zdjęcia z bratem Escobara Roberto, który za współudział w zbrodniach odsiedział 14 lat.
Pod miastem znajdują się pozostałości po La Catedral – ekskluzywnym więzieniu, które Pablo zbudował dla siebie oraz z którego, w niejasnych okolicznościach, uciekł po 13 miesiącach w czasie oblężenia przez kolumbijskie wojsko. W chwili obecnej znajduje się tam dom starców, prowadzony przez okolicznych księży. Wizyta w nim jest podobno możliwa, jednakże przy uiszczeniu godnej zapłaty 😉
Na pozostałościach hacjendy Napoles mieszczącej się 3,5 godziny drogi od Medellin powstał park rozrywki oraz zoo. W latach swojej świetności do Napoles Pablo sprowadził 4 hipopotamy, które przyjęły się na tyle dobrze, że zwiększyły swoją populację do kilkudziesięciu osobników. Część z nich można podziwiać we wspomnianym zoo, część podobno terroryzuje mieszkańców na okolicznych rzekach. 🙂
Ciężko jest powiedzieć dlaczego odbyliśmy swoje własne Tour de Escobar, człowiek ten przyczynił się bezpośrednio do zabójstwa ponad 4 tysięcy osób, pośrednio przyczyniając się do śmierci tysięcy innych. Jest jednak w tej postaci coś magnetycznego – Pablo nie kłaniał się Stanom Zjednoczonym, odpowiadając za 80% przemytu kokainy na rynek amerykański. Szacuje się, iż roczne obroty kartelu z Medellin sięgały ponad 20 mld dolarów (w cenach lat 80.). Rozkręcić biznes do takich rozmiarów w tak zmiennym środowisku – cóż, tu pojawia się szacunek 😉
Poza utartym białym szlakiem
Medellin to oczywiście nie tylko Escobar, to także rodzinne miasto wspominanego wcześniej Fernando Botero, którego sztuka zdobi centrum:
Dodatkowo godzinę drogi od Medellin pomiędzy miasteczkami El Peñol i El Guatape znajduje się skała Piedra de Peñol, na której jak twierdzą ich mieszkańcy znajduje się najpiękniejszy punkt widokowy na świecie. Nie ma pomiędzy nimi jednak zgody, do którego miasta powinna przynależeć ta skała. Kilka lat temu by rozwiać wątpliwości kilku śmiałków z Guatapę wspięło się na górę celem namalowania napisu z nazwą swojego miasta, Widząc to mieszkańcy Peñol szybko przerwali ten performance, przez co dziś na skale widnieje jedynie napis GI.
Samo Guatape to 4-tysięczne barwne miasteczko z domami zdobionymi płytkami w ludowe wzory, zdarzają się też i aspekty kreskówkowe jak różowa pantera:
Nie samym zwiedzaniem człowiek żyje
Na zakończenie naszej wizyty wybraliśmy się z naszym hostem z couchsurfingu na mecz 1/4 Pucharu Kolumbii pomiędzy Atletico Nacional (zdobywca Copa Libertadores 2016) a Barranquila FC (klub z rodzinnego miasta Shakiry 🙂 ). Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 1:0. Pomimo niższej rangi spotkania i wypełnienia stadionu w 1/4 nieustający doping od pierwszej do ostatniej minuty zrobił na nas duże wrażenie. Na tyle duże, że w czasie dalszej podróży po Ameryce Południowej będziemy starać się przejść choć na jeszcze jeden mecz.
Kolejnym punktem naszej podróży będzie Salento, położone w tzw. Zona Cafetera, w której znajdują się największe uprawy kolumbijskiej kawy. Później zmieniamy otoczenie – udajemy się już w kierunku Ekwadoru.
Drobnym druczkiem, czyli najważniejsze wydatki (za os.)
44 000 COP (ok. 53 PLN) – przejazd do Guatape oraz wejściówka na Piedra de Penol
22 000 COP (ok. 27 PLN) – wejściówka na mecz Atletico Nacional
2300 COP (ok. 3 PLN) – przejazdy komunikacją miejską (kilkanaście razy)